Przypadek Pani Kasi to ten, który jest mi niezwykle bliski, ponieważ był to początek mojego powrotu do pracy po drugim urlopie macierzyńskim.
Zacznijmy jednak od początku. Pani Kasia trafiła do mnie w październiku 2021 roku. Umówiła się na wizytę on-line, wcześniej wykonała u nas badania Bicom na obciążenia pasożytami, bakteriami, wirusami i grzybami oraz określenie niedoborów. Wynik był obszerny, ale w swojej praktyce widziałam dużo gorsze wyniki.
Następnym etapem była konsultacja on-line, która trwała ponad godzinę. Dokładnie pamiętam ten wywiad, ponieważ nie mogłam uwierzyć, że ktoś ma ciągłe biegunki, zaburzenia łaknienia i wiele innych dolegliwości, nawet po wypiciu łyka wody. Można sobie tylko wyobrazić jakie braki składników mineralnych z tego powodu miały miejsce. Brak wchłaniania, zaburzenia trawienia i ciągłe biegunki powodowały, że próbowała już wiele metod naturalnych, które owszem, na krótki czas przynosiły poprawę po czym wszystkie objawy wracały.
Postanowiła spróbować jeszcze homeopatii. Jak już wiecie wywiad homeopatyczny porusza wiele kwestii, nie tylko obraz kliniczny pacjenta jest ważny, ale także stan emocjonalny, dzieciństwo, ciąża i często sytuacja rodzinna mają głęboki wpływ na nasze zdrowie oraz właściwy dobór leku.
W momencie kiedy zapytam Panią Kasię o kwestie dzieciństwa widziałam dosłownie w jej oczach przerażenie i ogromną złość! Początkowo nie rozumiałam dlaczego, dopóki nie zaczęła mi opowiadać swojej historii i wręcz toksycznej mamie. Wielu z nas pewnie sobie zadaje pytanie jak to możliwe? Toksyczna mama, czy takie istnieją? Pani Kasia jest dobrym przykładem na to, że istnieją. Jak całe swoje dzieciństwo słyszysz, że jesteś do niczego, nic w życiu nie osiągniesz i nikt nie będzie Ciebie chciał, to poczucie własnej wartości takiej osoby spada do zera. Mimo, że dziś jest już dojrzałą kobietą, mającą cudownego męża – przeżywa koszmar, który zafundowała jej mama – osoba, która powinna chronić i wspierać swoje dzieci. Ciągle lęki, ataki paniki i stany depresyjne miały swoje początki w okresie dzieciństwa i trwają do dzisiaj.
Efektem była głęboka, nie do końca zdiagnozowana depresja, poczucie beznadziejności oraz sny, które ciągle przypominały jej o bardzo trudnym dzieciństwie.
Mając na uwadze obraz kliniczny, ciągłe biegunki, bóle brzucha, liczne problemy zdrowotne oraz obraz emocjonalny zdecydowałam się podać początkowo jeden lek homeopatyczny w potencji ch30, a następnie dołożyłam uzupełniająco drugi oraz dobrałam dawkowanie ANRYT pod wyniki z Bicomu. Na reakcje nie trzeba było długo czekać! Ogranizm ruszył układ odpornościowy w celu pozbycia się patogenów. Nie była to od razu spektakularna poprawa, bo z 60 wypróżnień na dobę zmniejszyliśmy do kilku/kilkunastu – jednak to potwierdziło, że kierunek był dobry. Po upływie 3 miesięcy nastąpiła druga konsultacja.
Pojawiły się nowe objawy, uwidocznił się jeszcze bardziej stan emocjonalny i pamiętam, że robiąc analizę wyłonił mi się zupełnie nowy obraz i zmieniłam lek homeopatyczny. Trzeba też dodać, że Pani Kasia cały czas korzystała z terapii, czytała dużo literatury na temat toksycznych relacji z mamą i nie poddawała się mimo wielu chwil zwątpienia. Stany depresyjne z brakiem chęci do życia ratowałam homeopatią. Cały czas toczyła się walka o dobre, emocjonalne samopoczucie bo wiedziałam, że jak tu się coś zmieni to zaobserwujemy zmiany fizyczne.
Po około 6 miesiącach mieliśmy pierwsze w „miarę” poprawne wypróżnienia i Pani Kasia pisała mi, że może zjeść swoje ulubione kiszone ogórki! To był dla mnie ogromny sukces! Zaczęło się regulować jelito, centrum dowodzenia i przyswajania. Dla mnie to był znak, że kierunek nadal jest dobry! Leku nie zmieniłam, a podałam wyższą potencje, ponieważ w dalszym ciągu pasował mi do obrazu homeopatycznego. Jak pojawiały się dodatkowe objawy np. kłucia w prawym boku, dokładałam lek homeopatyczny i wtedy udawało się opanować zapalenie.
Jak tylko stan emocjonalny był opanowany, pojawiała się radość! Szłam więc z tematem głębiej. Praca z terapeutą plus leczenie homeopatyczne, zioła oraz kolejne dawki ANRYT przynosiły nam poprawę, aż do momentu kiedy jako doświadczony homeopata postanowiłam podać potencje ch1000 leku, który działał do tej pory fenomenalnie!
Klasyczny błąd z mojej strony, pomimo podania tylko 1 łyżeczki roztworu z wody! Pojawiły się okropne lęki, pogłębił się stan depresyjny i to był dla mnie bardzo trudny okres. Pacjentka daleko, nie mam kontaktu bezpośredniego. Na szczęście nie trwało to długo, ponieważ konsultacje miał umówione mąż Pani Kasi, a ja widząc go na kamerze poprosiłam, żeby zaprosił Panią Kasie i to był dobry krok.
Widziałam jej stan, mogłam ocenić z boku i spojrzeć swoim okiem na zachowanie. Podałam antidotum na lek, który po 30 minutach zadziałał. Widziałam emocje, które na długo zostaną w mojej pamięci! Wielokrotnie pisze, że leki homeopatyczne to nie cukierki, bo taka sytuacja może się zdarzyć, mimo, że reakcja na ten sam lek w potencji ch30 i ch200 była piękna!
Wyjaśniłam co się stało, zmieniłam lek, dodałam jeszcze inny od siebie i to chyba był delikatny przełom. Właśnie od tego momentu zaczęły się leczyć paznokcie, które przez ponad 11 lat były w stanie fatalnym i nic zupełnie nic nie pomagało! Następną poprawę zauważył terapeuta i po wielu miesiącach Pani Kasia ruszyła do przodu! Ćwiczenia, które dostała do domu od terapeuty oraz kolejne zalecenia spowodowały, że znalazła sobie hobby, stany depresyjny w dalszym ciągu się pojawiał, ale już sama Pani Kasia sobie z nim radzi. Stolce owszem, są jeszcze kleiste, często luźne i tu życzyłabym sobie jeszcze lepszej poprawy, ale myśle, że za jakiś czas i to się unormuje.
Obecnie Pani Kasia jest na tylko dwóch lekach homeopatycznych. Zna już swoje reakcje, wynik Bicom jest dużo lepszy i nie ma mocnej reakcji na ANTYT. Widać, że organizm wraca do homeostazy na co wskazuje stan paznokci. Zupełnie się „wyprostowały” i po 11 latach mamy mały sukces.
To jeszcze nie koniec leczenia, to dobry początek fajnych zmian. Zrozumienia całej sytuacji, praca z psychoterapeutą oraz moja pomoc pomaga Pani Kasi wyjść na prostą.
Mnie ten przypadek nauczył cierpliwości, zrozumienia drugiej osoby oraz delikatnego podejścia do wyższych potencji, które oczywiście stosuję z ogromnym powodzeniem u swoich pacjentów, ale należy rozróżnić kiedy lek pomaga, a kiedy wprowadziłam pacjenta w obraz i należy podać antidotum. My homeopaci to wiemy i dlatego zanim drogi czytelniku sam zdecydujesz się na wzięcie słodkich granulek na własna rękę – zastanów się dwa razy.
Chciałabym Wam jeszcze pokazać wiadomość od pacjentki: Podoba mi się! Świetnie to Pani ułożyła. Przez 2 lata codziennie, gdy zjadłam śniadanie nie mogłam nic pić do 23 godzin.. Wtedy po łyku wody pojawiały się bulgoty i biegunki. Najgorszy był lipiec.. A w to lato odżyłam, bo w końcu po 2h po posiłku mogłam się napić i to bez biegunek! 🙂 Chciałam się zabić.. Czułam się jak bezwartościowy śmieć, bo tak mnie nazywano, pojawiły się bóle z prawej strony i siedzenie na WC non stop doprowadziły mnie do bardzo częstego rozważania czy mam odpalić gaz, czy jednak podciąć żyły? Byłam pewna, że nie dożyje kolejnego roku.. Albo umrę, albo zabije się sama.. A tu nie dość, że żyje i jest lepiej, to mam plany, także muszę żyć, bo zaczęło mi się to podobać :)! Życie bez bólu i toksycznych osób osób jest naprawdę fajne! Dziękuje Pani Dominiko, dziś o Pani myślałam i tak się ciesze, że moja homeopatka chce jeszcze zgłębić wiedzę z zakresu toksycznych rodziców i niszczenia dzieci. Kurcze, ale fajnie! Nie dość, że pomoże Pani mnie – to jeszcze wielu innym osobom! Ciekawe co będzie w listopadzie – może całkowite wyzdrowienie? OBY ❤️
Niech ta historia będzie dla Ciebie przykładem, jak pięknie różne terapie się uzupełniają, ale i przestrogą. Ja tymczasem czekam na książki związane z tematem toksycznych rodziców, aby zgłębić temat ❤️
Ściskam Dominika ❤️